środa, 24 czerwca 2015

Rozdział II

Witam wszystkich ;) Rozdział miał być wczoraj, ale chciałam jeszcze coś do niego dopisać.
Poza tym mamy w opowiadaniu nowego bohatera Iana. Zamieszczam zdjęcie z wyglądem postaci, a także drugie - naszej głównej bohaterki, tak aby nikt nie miał wątpliwości
co do jej wyglądu. Miłego czytania ! :D

-----------------------------------------------------------------------------------------
                                                                      


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Loki

Schodziłem ze schodów powolnym krokiem, cały czas patrząc się
w dół, by dotrzeć do dużych masywnych drzwi. Nie wiedziałem
co mam teraz ze sobą zrobić. Nacisnąłem na klamkę i wyszedłem
na zewnątrz. Zimny powiew wiatru zetknął się z moją bladą skórą,
wywołując na niej dreszcz. Miałem na sobie ziemskie ubrania, by
zbytnio się nie wyróżniać. Opuściłem rękawy zielonej bluzy.
Oparłem się o mur, patrząc w górę na ciemne niebo, błyszczące
milionami gwiazd, najbardziej jednak odznaczał się wielki księżyc
położony wysoko na na środku, niczym jasna, okrągła lampa
oświetlająca całe miasto, Nałożyłem na głowę kaptur chcąc zakryć
jak najszybciej swoją twarz. Bólem najlepiej rozkoszuję się w
samotności. Odeszła jedyna osoba, którą kochałem, moja matka.
Spotkałem się z wieloma spojrzeniami pogardy, tylko ona jedyna
patrzyła na mnie z troską. Była mym wsparciem, tylko ona
pomagała mi w trudnych chwilach. Gdy się potknąłem, była przy
mnie. Już nigdy więcej nie zobaczę tych pięknych oczu.
Zacisnąłem mocno usta, powstrzymując napływające łzy.
Przecież to nie musiało się tak skończyć, Ona mogła żyć.
Przeklęty Thor ! Zamknął mnie w celi, kiedy mogłem ją uratować!
Pożałuje tego...Zaraz chwila, czy ja płaczę? Czy z moich oczu
płyną te słone łzy żalu? Przecież jestem potworem. Jestem cholernym
potworem za, którego wszyscy mnie uważają, nie powinienem czuć
niczego, a jednak. Moje serce pokrył lód? Nie wiem, ale właśnie
pękło na pół. Nie mogłem znieść tych wszystkich myśli. Na
moich ustach zagościł uśmiech przepełniony kpiną i pogardą,
pogardą wobec siebie. Postąpiłem kilka kroków, odsuwając się
od muru, ostatni raz popatrzyłem w rozgwieżdżone niebo,
następnie udałem się wąską uliczką, by z każdym krokiem powoli
znikać w ciemności.


Lily

Poczułam przepiękną woń owijającą moje zmysły, powoli
otworzyłam oczy, rozglądając się dookoła. Leżałam w swoim
łóżku, okryta aksamitnie miękką pościelą. Rozciągnęłam się uśmiechając,
ujrzałam iż wszystko było na swoim miejscu. Obok łóżka biała,
mała komoda, na przeciwnej ścianie większa na której spokojnie
spoczywał telewizor, a obok wielka biała szafa z ciemnymi zdobieniami
na rączkach. Na podłodze leżał ogromny czerwony dywan, który
kontrastował z jasno-szarymi ścianami. Nad łóżkiem wisiał średniej
wielkości obraz oprawiony w cięką czarną ramę gdzie na białym tle
widniały duże czerwone usta. Uwielbiałam nowoczesne wnętrza.
Wstałam zmierzając krętymi schodami prosto do kuchni. Przy
ciemnym marmurowym blacie zobaczyłam wysokiego blondyna o
niebieskich oczach i opalonej cerze popijającego kawę. Uśmiechnęłam
się widząc w nim swojego znajomego.
-Hej Ian, co tu robisz? - Zapytałam ze zdziwieniem malującym się
na mojej twarzy.
-Cześć Lily, jak się czujesz?
-Czuję się świetnie. - Odpowiedziałam rozpromieniona.
-To dobrze, Dzisiaj rano przyszedłem do Ciebie, chciałem porozmawiać.
Drzwi były otwarte, więc wszedłem, a wtedy zobaczyłem Cię na podłodze.
Nie wiedziałem co robić, szybko podbiegłem i potrząsnąłem twoimi
ramionami. Na moment obudziłaś się, spojrzałaś na mnie i powiedziałaś
z przerażoną miną ''mężczyzna o szmaragdowych oczach'' . Po chwili
znowu zasnęłaś. - Mówił to powoli i z powagą. Nagle wszystko
sobie przypomniałam. Ten mężczyzna i... mój sztylet ! Natychmiast
pobiegłam do salonu gdzie cała sytuacja miała wczoraj miejsce.
Szybkim krokiem podeszłam do średniej wielkości szklanego
stołu i zaczęłam zrzucać z niego wszystko, co się na nim znajdowało.
Jeszcze raz rozglądnęłam się i pognałam na górę. Odszukałam czarną
bluzę leżącą na podłodze, którą wczoraj miałam na sobie.
Przeszukałam kieszenie, ale sztyletu nigdzie nie było. Nagle
mnie olśniło, przecież Ian musiał mnie zanieść do mojej sypialni
i to on ściągał ze mnie bluzę. A co jeśli znalazł dziwny  przedmiot?
Nieśpiesznie zeszłam na dół, ponownie weszłam do kuchni i jak
gdyby nigdy nic usiadłam na krześle przy białym wysokim stoliku.
Ian spojrzał na mnie ze zdziwioną, zarazem rozbawioną miną.
-Może kawy? - Uśmiechnął się rozbrajająco.
-Bardzo chętnie. - Odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. To
może być dobry pretekst do podjęcia rozmowy i dowiedzenia gdzie
znajduje się mój przedmiot. Postawił niebieski kubek przede mną i
usiadł obok.
-Dziękuję, że zaniosłeś mnie do sypialni, dziękuję za pomoc. -
Popatrzyłam się niepewnie w jego stronę, chcąc sprawdzić czy
wspomnie o przedmiocie.
-Nie ma sprawy, cieszę się, że mogłem Ci pomóc. - Spojrzałam w
jego pełne ciepła oczy i stwierdziłam, że nie wie nic na temat, który
mnie interesuje.
-Chciałabym się jakoś odwdzięczyć. Może zostaniesz na obiad? -
Zapytałam wyczekująco.
-Chętnie, ale...
-Obiecuję, że nie wyjdziesz głodny. - Pokazałam rząd białych, równych
zębów w pełnym uśmiechu.
-Dobrze, przekonałaś mnie...Ale teraz śniadanie! - Tanecznym krokiem
podszedł do smażącego się na patelni posiłku. Odwrócił się w moją
stronę i zapytał :
-Gdzie masz jakieś talerze?
-U góry po prawej.
- Tutaj? - Wskazał palcem na czarną, wiszącą półkę.
- Tak. - Odpowiedziałam popijając kawę. Wyjął dwa talerze i nałożył
na każdy porcję jajecznicy.
- Pachnie wyśmienicie. - Powiedziałam z uznaniem.
- Poczekaj aż spróbujesz. - Jego usta wykrzywiły się w szelmowskim
uśmiechu. Postawił przede mną talerz, po czym usiadł przy stole i
spoglądał na mnie wyczekująco, chcąc dokładnie widzieć moją reakcję
kiedy to już wezmę kawałek jego dzieła do ust. Roześmiałam się w
duchu, jego mina pokazywała jakby ugotował najtrudniejsze danie
świata. Nałożyłam odrobinę jajecznicy na widelec, po chwili
unosząc go do ust.
-Muszę przyznać, że jest pyszne. - Ian wyszczerzył się w uśmiechu.
-Ale... - Powiedziałam z nutką wątpliwości.
- Co?
-Troszkę za słone. - Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu.
Popatrzył się z tajemniczym wyrazem twarzy na posiłek. Wziął jeden
kęs do ust powoli przeżuwając.
-Żartuję. - Wybuchnęłam śmiechem. Spoglądał na mnie ze zrezygnowaną
miną, jednak sekundę później zaczął śmiać się razem ze mną. Gdy
skończyliśmy jeść, wpadł mi do głowy pomysł wspólnego oglądania filmu.
- Tak sobie myślę. może coś pooglądamy? No chyba, że nie masz czasu.
- Dla Ciebie czas mam zawsze. - Powiedział patrząc prosto w moje oczy.
Wyszliśmy z kuchni kierując się w stronę kanapy. Nagle w ułamku
sekundy wpadł do mojego mieszkania mężczyzna, prawie wywarzając
drzwi. Znowu te same czarne niczym noc włosy, znowu te same
zniewalające szmaragdowe oczy.
-Loki...- Szepnęłam cicho.
Tym razem miał na sobie asgardzki strój, jednak cały poszarpany.
W jego oczach malowała się furia. Jedną ręką złapał mnie za szyję i
przygwoździł do ściany.
-Gdzie jest prawdziwy Sztylet Aetheru ?!























































7 komentarzy:

  1. Hmm...nieco spuszczam z tonu, a tu co się dzieje? Piszesz niczym szalona, rozdział za rozdziałem, a ja i moje lenistwo nie nadążamy czytać. No ładnie...

    Co ja to chciałam jednak pisać na temat twego opowiadania...to, ze jestem ciekawa, co zrobiłaś z prawdziwym sztyletem i co sie własciwie stało, ze Loki zorientował się, że dostał fałszywy, czy prawdziwy już ktoś zwędził? a może celowo umieszczono u dziewczyny taki sztylet,by go zmylić...swoją drogą, co ten Ian, taki miły chłopak, a taki nieuświadomiony XD niezbyt wyłapałam jego relację z główną bohaterką, kim są dla siebie, mogłaś lepiej to zarysować...
    ogólnie dobrze
    czekam na newsy
    pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje wątpliwości zostaną rozwiane w następnych rozdziałach :D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Wpadłam dopiero dziś. Blog zaoowiada się ciekawie. Rozdział super. Loki zły !!! Uuuuu... Biedna Lil.
    Weny życzę
    Twoja nowa czytelniczka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja się rozkręca i dobrze! Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za spam :)
    Zapraszam na opowiadanie o Avengers.

    http://everyone-has-a-demon.blogspot.com

    Osiem lat temu w małe miasteczko uderzył meteoryt. Przeżyły tylko dwie małe dziewczynki, a z miasteczka pozostało tylko wspomnienie.
    Teraz dziewczynki mają po osiemnaście i dziewiętnaście lat.
    Eve - miła, pomocna dziewczyna, która do tej pory próbowała prowadzić normalne życie.
    Rose - zazwyczaj wredna, irytująca, ale także sprytna. Gdy w końcu jest wolna, musi ciągle uciekać.
    Obie spotykają sie po wielu latach w słynnej agencji T.A.R.C.Z.A..
    Wszyscy sądziliby, że jako siostry powinny sie kochać i szanować. Jednak tak nie jest.
    Arogancja, złośliwość, a niekiedy bezwzględność Rose mają stworzyć mur, który nie dopuści do niej nikogo.
    Jednak nie wszystko idzie po jej myśli.
    Na jej drodze stają dwaj mężczyźni. Oboje chcą ją zmienić.
    Pytanie brzmi...
    Czy wybierze zło czy dobro.

    Dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka.

    Opowiadanie liczy dopiero prolog i mam nadzieje, że się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra opowiadanie. Kiedy next? Nie wytrzymam w niewiedzy.

    OdpowiedzUsuń